poniedziałek, 16 maja 2011

Krolestwo Inkow - wyzej niz kondory

Usmiechnieci ludzie!!!!! Pierwsza rzecz jaka da sie zauwazyc po przekroczeniu granicy boliwijsko-peruwianskiej. Po biednej i doswiadczonej przez bolesna historie Boliwii wjechalismy do serca krolestwa Inkow. Ludzie od razu zagaduja nas na ulicy, czestujac chlodnym piwkiem, dzieci biegaja w kolko i dokazuja co nie miara - nie rzadko okradajac nieuwaznych turystow. Troche tego brakowalo w poprzednim kraju.
A propo podsumowania tematu Boliwii, kraj to przepiekny o bogatej kulturze i niesamowietej przyrodzie. Jednak targany niepokjami spolecznymi i ogolnym chaosem zyciowym nie potrafii rozkwitnac w pelnii. Moze za kilkanascie lat ludzie beda sie tam czesciej usmiechac. Napotkany przypadkowo na ulicy mezczyzna przytoczyl interesujaca sentencje: tak na prawde Boliwia nie musiala by istniec. Czesc wziela by Brazylia, czesc Peru a poludnie przypadlo by Chille. Jednak kraj, ktory raz powstal musi istniec dalej.
O.k. dosc podnioslosci wracamy do melanzu po Peru:)))
pierwszy autobus dowiozl nas do Puno po drogiej stronie Jeziora Titicaca. Miasto mialo byc nasza destynacja na swieta jednak swoja brzydota zmusilo nas do nocnej jazdy do drogiego po Limie (stolica) najwiekszego miasta w Peru - Arequipy. Pomimo wielkosci zabytkowa starowka naduje mu kameralny i swojski charakter. Stare miasto wpisane zostalo w 2000 roku na liste UNESCO a jego poczatki siegaja 1540 roku kiedy to jeden z emisariuszy Francisca Pizarra postanowil zalozyc tu osade.
Biale Miasto Arequipa w towarzystwie wielkich wulkanow

Jedna z wielu bocznych uliczek w Arequipie

Miescina robi doprawdy pozytywne wrazenie, z posrod wszystkich kolonialnych miast jakie widzielismy do tej pory. Niektorzy nazywaja ja "bialym miastem" ze wzgledu na material z ktorego wykonane zostaly praktycznie wszystkie zabytkowe obiekty ( materialem tym jest jasny tuf wulkaniczny). Nad ogromna aglomeracja goruja jeszcze wieksze wulkany. Kolosy o nazwie, Misti, Chachani, Pichu Pichu o wysokosci siegajacej ponad 6 tys metrow sa widoczne z kazdego miejsca w okolicy.

W centrum miasta jest, jak w prawie wszystkich poludniowoamerykanskich miastach, Plaza de Armas. Sklada sie ona zawsze z pieknego kwadratowego skweru z centralnie umieszczona fontanna lub pieknym monumentalnym pomnikiem kogos kto zabil wielu indian albo uchronil wielu indian. Calosc otoczona jest pieknymi koscialami i kolonialnymi bydynkami z baldachimami. Tak tez jest w Arequipie, tylko z ta roznica ze tu wszystko jest znaczne wieksze:))
Jednym z ciekawszych zajec jest odwiedzenie Muzeum Santuario Andino z ciekawa ekspozycja .......mumiiiiiii:)))))
Jako, ze nie jestesmy milosnikami muzeow to sie wachalismy ale mumieeeee to jest to:)) Sprawa wyglada tak ze mumie zostaly odnalezione na szczycie jednego z pobliskich wulkanow, gdzie ok. 500 lat temu Inkowie skladali ofiary Bogom. Ofiary skladali po to zeby ...... w sumie z kazdej okazji. No i te mumie zamarzly na wysokosci ponad 6 tys. m. i sa w doskonalym stanie. Najwieksza atrakcja muzeum jest mumia o nazwie Juanita, ktorej cialo jest zachowane najlepiej. Dodatkowo ma wszystkie wlosy na glowie i zeby tez. Biedne mieli zycie Ci co zostali poswieceni Bogom. Juz jako dzieci wybierane albo ze szlachetnych rodzin badz jako najladniejsze z plebsu zamykane zostawaly w swietym palacu w stolicy imperium - Cusco. Tam czekaly na swoj sadny dzien. Jako nastolatkowie sami musieli przejsc setki km dzielacych stolice ze swietymi wulkanami badz innymi destynacjami, wspiac sie na ponad 6000 tys. m. wypic niedobra Czicze (alkohol pedzony z kukurydzy) najesc sie chalucynogennych badziewi, przejsc cala ceremonie poswiecenia a nastepnie dostawali motyka w leb. Przerabane jednym slowie. 
Ponadto w muzeum nie ma duzo eksponatow ale........ milo slucha sie opowiesci przewodnika o tradycjach i wierzaniach inkaskich.
Po czterech dniach melanzu w miescie przyszedl czas na danie glowne regionu czyli Kanion Kolka. Miejsce specjalne z dwoch wzgledow. Pierwszym z nich jest fakt, iz jest to drogi najglebszy kanion na swiecie ( srednio 3400m) a kolejnym to to, ze zawsze lata tu duzo kondorow.
Komitet powitalny w Kanionie Colca pt "Kup Pan cos!!!"

Wyzej niz kondory


Kanion Colca


Zakupiwszy prowiant wybralismy sie na trzydniowy trkking w dol i w gore. Jak sie pozniej okazalo to w gore bylo niesamowicie......meczace:))))) Tak wiec trzy dni uplynelo na ostrych zejsciach i wejsciach czasem z roznica wysokosci ponad 2000 m dziennie. Ale przygode umilaly piekne widoki, kondory i...... gorace zrodla. Jest to niesamowite uczucie po calym dniu charowy zanurzyc sie w zrodlach polozonych nad rzeka i podziwiac gwiazdy. Miodzio!!!! A jeszcze jeden piekny moment z tego miejsca jaki warto przytoczyc to w tedy kiedy stoi sie nad wielkim kanionem a ponizej ciebie lataja wielkie kondory:))))
gorace zrodla
luksusowe gorace zrodla:)))

plantacje kaktusow

zlowione nie kradzione
Skoczylismy jeszcze szybko nad ocean ale niebylo zbyt milo wiec szybko udalismy sie w strone najwiekszej atrakcji Ameryki Pd......Maczupicchu!!!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz