Witamy w krainie slodkich pomaranczy i pieknych kobiet - Mompox
Tym haslem przywital nas kolejny region Kolumbii, ale dotrzec tam nie bylo latwo. Mompox polozone jest w dolnym biegu rzeki Magdalena, gdzie tworzy ona potezne rozlewiska. Mozna powiedziec, ze to kolejne miasto - wyspa, bo doprawdy wokol jak okiem siegnac, albo rzeki, albo bagna, a drogi to jedyne suche ostoje w tej prowincji. Do tego stopnia, ze wioski wokol Mompox to typowe ulicowki. Gospodarstwa domowe wchodza ze swoimi zabudowaniami na droge, wiec nielicznie wystepujace samochody jezdza slalomem miedzy dziurami i szalasami. Z San Gill platnym stopem dotarlismy do Bucaramangi, gdzie zlapalismy nocnego busa do el Banco. Dokad nie dotarlismy ostatecznie busem, bo jak sie okazalo droga byla tymczasowo nieprzejezdna. Przeczekalismy do switu i zmienilismy srodek transportu na lanche, czyli hybotliwa ludke. Wystarczylaby jedna wieksza osoba, np Seba zeby zaburzyc stabilnosc i zapewnic wszystkim poranna kapiel w rzece :) Z el Banco zlapalismy potwornie drogiego jeepa-colectivo (czyli dzielona taxowka) do Mompox. Kolejny odcinek przeprawy juz droga, ale nie bez dodatkowych wrazen. A mianowicie droga raz na jakis czas sie urywala i musielismy wysiadac na mini przeprawe promowa, a kierowca w blocie po resory przeprawial sie dolem. Mompox przywitalo nas skwarem lejacym sie z nieba, przyjemnymi ludzmi i hektolitrami swiezowyciskanyh sokow z pomaranczy. Trzeba wspomniec, ze miasto to za czasow kolonialnych bylo trzecim co do wielkosci i waznosci osrodkiem w Kolumbii, zaraz za Bogota i Cartagena. W momencie, kiedy wybudowano drogi transport rzeczny stracil na znaczeniu, Mompox zatrzymalo sie w czasie i w przestrzeni. Tak jak kiedys wybudowano piekne koscioly, uliczki i domy z filigranowymi balkonami, tak dzisiaj wszystko pozostola w nitknietym ksztalcie. Wiekszosc budynkow zachowala swoje dawne funkcje, np. tam gdzie 200 lat temu byl fryzjer dalej jest fryzjer:), urzad miejski znajduje sie tam gdzie zostal utworzony ponad 300 lat temu. Do pieknej architektury dolaczyc mozna unikatowy leniwy goracy klimat. Ludzie szukajac cienia slaniaja sie pod scianami lub zamieraja w bramie z piwem w reku. To co jest charakterystyczne dla tego miasteczka to meble, glownie fotele bujane. Prawie kazdy w mescie posiada swojego bujaka i korzysta z niego nadmier czesto.
W Mopox nie ma duzo roboty, wiec w sumie zastanawiamy sie caly czas dla czego spedzilismy tam az trzy dni. No coz chyba chlonelismy atmosfere tego miejsca, gdzie postep cywilizacyjny nagle zatrzymal sie w raz z jego ciemnoskorymi mieszkancami.
|
Ile wlezie, lepiej wiecej bo wiecej sie zarobi |
|
Ups, wcielo kawalek drogi |
|
Tzw. Chivas - wechikol wiekowy miedzywioskowy |
|
Slodkie pomarancze |
|
I piekne dziewczyny |
|
Czyli to z czego slynie region Mompox |
|
Fotele bujane - glowna rozrywka miejscowych |
Piraci atakuja, czyli Catagena i Karaiby.
|
Jestem w 100% z wybrzeza |
Przedostajac sie przez rozliwiska i bagna roznymi sordkami transportu docieramy pod wieczor do Cartageny. Jadac do centum rozpoczela sie niezla nawalnica. Deszcz nasilal sie z kazda minuta, ale ze siedzilismy w busie niezbyt nas to ruszalo. Podziwialismy pioruny i rozmawialismy z napotkanymi niemcami. I nagle kierowca mowi wysiadka to juz centrum, przemoklismy w kilka sekund, zamiast drog byly rzeki siegajace kolan. Wylaly szamba wiec brodzilo sie w smierdzocej breii i smieciach. A my sie pytamy gdzie do cholory to Kraibskie slonce.
Padalo jeszcze dwa dni, ale pozniej jakby wszystko sie odwrocilo. Zar z nieba leje sie tutaj od rana do zmierzchu. Wieczorem przychodzi chlodna bryza z nad morza i czlowiek nabiera troche wiecej sil. No ale to nie pogodynka wiec dosc o tym.
Cartagena jest glowna atrakcja Kolumbii. Zalozona w 1533 roku byla glownym hiszpanskim portem na Morzu Karaibskim. Obecnie miasto to nietylko zabytkowe centum. Cartagena stala sie znanym kurotem gdzie liczne gwiazdy, zarowno te kolumbijskie jak i amerykanckie maja swoje luksusowe apartamenty. Mnogosc turystow jest latwo zauwazalna ale o dziwo nie przytlacza. Na szczescie podczas naszej obecnosci nie przyplynal zaden cruiser z kilkuset osobowa zaloga gringo tak wiec tlokow na ulicach nie ma. Pomimo, iz Cartaagena to miejsce mega turystyczne i mozna ja zaliczyc do kolejnego z cyklu piekne kolonialne, miasto to dostarcza nam duzo radosci. Sa tu plaze i w koncu ladniejsi ludzie, pyszne soki i piekna pogoda. Wiekszosci przyjezdnym miejsce to nudzi sie dosc szybko, a my siedzimy tu juz piaty dzien.
Cartagena jest piekna - to w miare adekwatne slowo.Stare miasto otoczone murami obronnnymi z XVI w., wybudowanymi po atakach piratow, jest dosc kameralne. Sam mur w sobie jest atrakcja, wieksza jego czesc to rafa koralowa urzyta do jego produkcji, a i liczne armaty dodaja mu uroku i przypominaja o buzliwych najazdach pirackich w tym njslynniejszego pirata Karaibow - Francisca Draka w 1586. Urocze kolonialne domy i waskie uliczki a przede wszystkim te slynne cartagenskie balkony. Wszystkie sa unikatowe, w wiekszosci oblozone kwiatami, towrzac super mozaike nad glowami przechadzajacych sie ludzi. A my co? A my sie leniuchujemy w w tej tropikalnej kolonialnej atmosferze. Mamy przyjazny hotel gdzie spedzamy duzo czasu na rozmowach z nowym towarzyszem Tomkiem, a i inni rodacy sie zdarzaja.
|
Uliczki starej Cartageny |
|
Slynne balkony |
|
Tam gdzie stare laczy sie z nowym |
|
Ladny pomnik ale nie mamy pojecia o co w nim chodzi |
Darrien Gap
Czas w Cartagenie dobiega konca i trza sie powoli zbierac. Przeprawa czeka nas trudna, niektorzy mowia, ze dosc niebezpieczna. Udajemy sie do Panamy, tylko nie jak wiekszosc turystow jachtem, a droga ladowa. Przeprawa na polnoc jest o tyle trudna, ze w miejscu tym nie ma zadnych drog, Panaamerikana urywa sie na odcinku zwanym Darrien Gap. Wiekszosc przeprawia sie samolotem lub licznymi jachtami. Jednak nie dla nas takie luksusy, nas wzywa dzungla, komary i wspaniale dzikie wybrzeza Morza Karaibsiego. Jednym slowem przygoda. Jeden szkopol w tym calym zamysle to to, ze teren gdzie jedziemy jest kontrolowany po czesci przez grupy paramilitarne i lepiej sie na nich nie natknac. Wiec trzymajta za nas kciuki i do uslyszenia pewnie za jakis czas.
|
Salsa, bo tu kazdy tanczy salse:) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz